13 września - rozpoczął się w Krakowie XLV Zjazd Fizyków Polskich. Naukowcy i nauczyciele fascynujący się fizyką zjechali do niegdysiejszej stolicy Polski, by rozmawiać o osiągnięciach i problemach tej dyscypliny naukowej. To także czas na refleksje w sprawach dydaktycznych, o których jest okazja porozmawiać w szerokim gronie przy okazji zajęć dla nauczycieli fizyki, tradycyjnie już towarzyszących Zjazdowi.
Obok refleksji, którymi miałem okazję podzielić się podczas wystąpienia poświęconego wynikom badania pn. Laboratorium myślenia - diagnoza nauczania przedmiotów przyrodniczych w Polsce, o których z pewnością już wkrótce napiszę, nasunęły mi się inne - bezpośrednio związane z warsztatem pracy nauczycieli - spostrzeżenie.
Dzień rozpoczęcia Zjazdu był również 13. dniem, w którym nie pracuję już ani jako nauczyciel fizyki w szkole podstawowej, ani jako nauczyciel - konsultant w Dolnośląskim Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli. Konsekwencją takiego stanu rzeczy była konieczność wyprowadzenia się ze szkoły i z ośrodka, co uzmysłowiło mi, że nauczania rozumiane jako stwarzanie warunków do uczenia się wymaga wielu pomocy, zabawek, książek, gadżetów itp. "kulek i pierdółek". Nie obeszło się bez wykorzystania auta, a po przewiezieniu tego wszystkiego do Instytutu Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Wrocławskiego - mojego głównego miejsca pracy, całość prezentowała się przytłaczająco.
Po co o tym piszę? Ku pokrzepieniu serc tych wszystkich nauczycieli, którzy nie mieszczą się na zapleczach i kanciapach, którzy na co dzień przeciskają się pomiędzy pudełkami wypełnionymi tym wszystkim, co jest im niezbędne do prowadzenia zajęć.
Nie jesteście jedyni - to jest normalne. Nie przejmujcie się tym, co mówią inni!
Obok refleksji, którymi miałem okazję podzielić się podczas wystąpienia poświęconego wynikom badania pn. Laboratorium myślenia - diagnoza nauczania przedmiotów przyrodniczych w Polsce, o których z pewnością już wkrótce napiszę, nasunęły mi się inne - bezpośrednio związane z warsztatem pracy nauczycieli - spostrzeżenie.
Dzień rozpoczęcia Zjazdu był również 13. dniem, w którym nie pracuję już ani jako nauczyciel fizyki w szkole podstawowej, ani jako nauczyciel - konsultant w Dolnośląskim Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli. Konsekwencją takiego stanu rzeczy była konieczność wyprowadzenia się ze szkoły i z ośrodka, co uzmysłowiło mi, że nauczania rozumiane jako stwarzanie warunków do uczenia się wymaga wielu pomocy, zabawek, książek, gadżetów itp. "kulek i pierdółek". Nie obeszło się bez wykorzystania auta, a po przewiezieniu tego wszystkiego do Instytutu Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Wrocławskiego - mojego głównego miejsca pracy, całość prezentowała się przytłaczająco.
Po co o tym piszę? Ku pokrzepieniu serc tych wszystkich nauczycieli, którzy nie mieszczą się na zapleczach i kanciapach, którzy na co dzień przeciskają się pomiędzy pudełkami wypełnionymi tym wszystkim, co jest im niezbędne do prowadzenia zajęć.
Nie jesteście jedyni - to jest normalne. Nie przejmujcie się tym, co mówią inni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz