wtorek, 17 lipca 2018

Gastrofizyka zdaniem fizyka

Bardzo spodobał mi się jeden z ostatnich wpisów na znanym portalu społecznościowym autorstwa zaprzyjaźnionego nauczyciela fizyki - Ten piękny moment, gdy zasiadasz na fotelu i po prostu czytasz książkę. Przez wiele godzin. I nie obchodzi cię nic. Za to lubię wakacje.

Mamy wakacje i niewątpliwie książką, która świetnie się do tego rodzaju aktywności nadaje, jest "Gastrofizyka" Charlesa Spence'a wydana w tym roku przez Świat Książki.


Mimo, iż w tytule znajduje się słowo klucz - fizyka - nie należy podchodzić do lektury ostrożnie! Ba, podtytuł - Nowa wiedza o jedzeniu - wskazuje, że lektura może być smakowita. Jeśli dodać do tego słowa autora, wyjaśniające znaczenie tytułu - Gastrofizykę można zdefiniować jako naukowe badanie czynników wpływających na polisensoryczne doznania w czasie spożywania jedzenia i napojów - okazuje się, że książka stanowi lekturę atrakcyjną zarówno dla miłośników fizyki, jak i statystycznych "zjadaczy chleba". (Z góry zastrzegam, że poprzednie zdanie w żaden sposób nie dzieli ludzi na kategorie!)

A o czym jest rzeczona książka? Według mnie przede wszystkim o metodzie naukowej. W swobodny i przyjemny w odbiorze sposób autor opisuje szereg aspektów związanych z jedzeniem, między innymi smak, węch, wzrok, słuch. I robi to w sposób typowy dla wyrafinowanego i profesjonalnego badacza przyrody - fizyka. Warto wspomnieć, że cała książka liczy nieco ponad 450 stron z czego 1/3 to przypisy.  Przypisy zawierające, prócz podstawowych danych bibliograficznych, dygresje i komentarz autora. Nie da się więc tej książki czytać ciurkiem, strona za stroną, trzeba wertować, zaglądać do odnośników, bacznie śledzić tok myśli autora i docenić poczucie humoru oraz swobodę snucia opowieści. To z pewnością dodaje uroku lekturze.

Tematem opowieści jest człowiek. Ściślej naprawdę wszystko, co wiąże się ze spożywaniem. I choć fizyk może odnieść wrażenie, że opisywanym zagadnieniom bliżej do fizyczności człowieka niż do praw przyrody, to jednak głębsza refleksja każe podsumować - to wszystko to jednak filozofia przyrody. Wnikliwość autora pobudza czytelnika do myślenia i niewątpliwie poszerza jego horyzonty. Pozwala uzmysłowić sobie rzeczy, nad którymi przechodzimy do porządku dziennego, a przecież warto mieć świadomość, czym jest gastropornografia, dlaczego jedzenie na pokładzie samolotu smakuje inaczej, co to posiłek cyfrowy.

Gorąco polecam książkę jako ciekawe uzupełnienie wakacji. Ostrzegam tylko przed jednym - po lekturze romantyczna kolacja w doborowym towarzystwie z wykwintnym menu i w wyjątkowym lokalu już nigdy nie będzie taką jak niegdyś.  Przynajmniej dla tych, którym na długo zapada w głowie to, o czym czytali.