sobota, 19 stycznia 2019

Postulaty, po stu latach

Na początku bieżącego roku pojawił się w grupie FB Nauczyciele fizyki link do propozycji petycji będącej apelem o prawdziwą reformę edukacji przygotowywanym w ramach działań innej grupy FB Szkoła jest dla ucznia - zmieńmy polską edukację. Przed zbieraniem podpisów autorzy proszą o uwagi. Długo zastanawiałem się czy zabrać głos w tej sprawie - post w grupie fizyków nie był dotychczas komentowany - uznałem jednak, że podzielę się swoimi przemyśleniami, które potencjalnie mogą przydać się autorom petycji.

Muszę zaznaczyć, że kilka petycji Polskiego Towarzystwa Fizycznego, przygotowanych przy okazji reform edukacji już przeżyłem. Niestety nic tym nie osiągnięto i dlatego uważam, że energię poświęcaną na przygotowywanie postulatów i zbieranie pod nimi podpisów lepiej jest skierować na konkretne działania służące bezpośredniemu wdrażaniu zapisanych w nich pomysłów. Choćby jednego. Tym bardziej, że zdecydowaną większość postulowanych propozycji da się realizować we współczesnej szkole już teraz. Przyjrzyjmy się im bliżej.

1) Ograniczenie obowiązkowej podstawy programowej wyłącznie do zagadnień, które przydają się w normalnym życiu, a nie działalności naukowej.
O konieczności zmniejszenia zakresu treści każdej z podstaw mówiłem już i pisałem choćby w tekście Fizyka (i nie tylko) w ostatnich klasach szkoły podstawowej. Nie bądźmy jednak naiwni i nie piszmy, że są w szkole zagadnienia nieprzydające się w życiu, a ważne dla działalności naukowej. W przypadku fizyki, a gotów jestem napisać, że szerzej – w przypadku nauk przyrodniczych – zakres treści jest zdecydowanie historyczny i wyłącznie przez współczesny kontekst nabiera znaczenia praktycznego. Wszystkie zapisy podstawy programowej fizyki mają związek z codziennym życiem i zadaniem nauczyciele jest pokazać to uczniom. Dać odkryć, że warto uczuć się o np. elektryzowaniu, ruchu, czy napięciu powierzchniowym, bo jest to wiedza wykorzystywana choćby w narzędziach codziennego użytku. 

2) Wprowadzenie do podstawy programowej treści dotyczących podstaw psychologii, w tym zarządzania emocjami, negocjacji, metod skutecznej nauki, zarządzania sobą, poszukiwania wiarygodnych źródeł informacji i ich weryfikowania.
Postulowane tu treści, choć w części niejawnie, ale są elementem obecnych podstaw programowych. Pamiętajmy, że obok zajęć przedmiotowych są m.in. zajęcia z doradcą zawodowym oraz lekcje do dyspozycji wychowawcy (tzw. godziny wychowawcze), które są miejscem na tego rodzaju działania. Znam niejednego nauczyciela, który o tym z uczniami rozmawia. A poszukiwanie wiarygodnych źródeł informacji i praca z tekstem jest obecna choćby w podstawach programowych przedmiotów przyrodniczych. Zgadzam się, że te elementy powinny być jeszcze bardziej wyeksponowane.

3) Zmiana charakteru podstawy programowej – z obowiązku weryfikowanego przemocą na sugestie dla nauczycieli. W taki sposób prowadzący zajęcia w szkołach publicznych łatwiej będą mogli dostosować materiał do zainteresowań swoich uczniów. 
W szkole nic nie dzieje się przemocą, działania prowadzone są w świetle niejednego dokumentu regulującego pracę tej instytucji oraz jej nauczycieli. Oczywiści to nauczyciel zna swoich uczniów najlepiej i stara się dobrać metody pracy tak, by osiągnąć najlepsze rezultaty. Każdy z nich dobrze wie, że różne metody przynoszą różne efekty, w zależności od konkretnej grupy uczniów. Najczęściej dowiadujemy się o tym po fakcie. Współcześni uczniowie chętnie pracują, gdy tylko znają reguły i widzą sens działań, a wypracowanie takich reguł będzie łatwiejsze, gdy zapisy podstawy programowej będą obejmować przede wszystkim umiejętności. Umiejętności, które można doskonalić na dowolnie przez nauczyciela wybranej treści. To swoboda w wyborze treści szczegółowych, za pomocą których kształci się zapisane w podstawie programowej umiejętności powinna charakteryzować nową podstawę.

4) Wprowadzenie bonu edukacyjnego, który będzie mógł być realizowany w szkole publicznej prywatnej lub pozostanie do dyspozycji rodziców uczniów, którzy zdecydują się na edukację domową.
Tu dla odmiany mamy postulat dotyczący organizacji pracy szkoły i jej finansowania. Jest to propozycja interesująca, tym bardziej, że w dłuższej perspektywie czasowej mogłaby zmienić strukturę szkół w Polsce. Należy jednak pamiętać o dwóch stronach takiego rozwiązania – pierwszej związanej ze sposobem zatrudniania i wynagradzania nauczycieli w szkołach prywatnych (obecnie większość z nich nie uwzględnia Karty Nauczyciela) i drugiej, wymagającej porównywalności efektów kształcenia (choćby przy rekrutacji do kolejnego etapu edukacyjnego), co wyklucza realizację kolejnego postulatu. Tutaj należałoby przedstawić więcej szczegółów proponowanego rozwiązania.

5) Zniesienie obowiązku zdawania egzaminów weryfikujących przyswojenie podstawy programowej dla uczniów wybierających edukację domową i zastąpienie jej składaniem raportów z osiągnięć edukacyjnych.
W tej sprawie energię poświęciłbym raczej doskonaleniu sposobów egzaminowania, a nie jego kontestowaniu. Ostatecznie przecież, na koniec etapu edukacyjnego uczeń będzie poddawany egzaminowi zewnętrznemu. Jeśli tylko udałoby się tak przygotowywać egzaminy, by sprawdzały umiejętności, a nie specyficzną wiedzę przedmiotową składanie raportów z osiągnięć edukacyjnych nie byłoby konieczne (przecież to dodatkowa biurokracja). Co więcej, uczeń wybierający edukację domową miałby sposobność praktycznego przygotowania się do egzaminów zewnętrznych (o celowości tychże także warto dyskutować).

6) Odejście od nauki wszystkich uczniów w klasie zagadnień na tym samym poziomie i umożliwienie im pracy w swoim tempie, tak jak jest to np. w brytyjskim modelu edukacji.
Proszę mi wierzyć, że sporo z tego postulatu jest już w polskim modelu edukacyjnym. Obowiązkiem każdego nauczyciela jest choćby uwzględnianie zapisów różnego rodzaju opinii oraz indywidualizowanie prowadzonych działań edukacyjnych. Już dawno rzeczywiste warunki szkolne wymusiły realizację tego postulatu. I między innymi tu „ukryte” są te, z uporem godnym lepszej sprawy przez wielu niedostrzegane, 22h różniące 18h i 40h w każdym z tygodni pracy. Wystarczy spojrzeć na to, czego uczy się w tzw. szkołach elitarnych - nie mówi się o tym otwarcie, ale większość z nich wykracza daleko poza to, co w podstawach programowych znaleźć możemy.

7) Wprowadzenie zaleceń zniechęcających do obciążania uczniów w szkołach publicznych dużą ilością pracy domowej i sugestią jak najbardziej efektywnego wykorzystania czasu kiedy są w szkole.
To postulat otwarcie odnoszący się do warsztatu pracy każdego z nauczycieli. Przede wszystkim styl pracy każdego z nich determinuje to, ile uczeń musi wykonać w domu oraz ma kluczowy wpływ na efektywność działań w szkole. Trudno wyobrazić sobie np. pracę metodą odwróconej lekcji, szczególnie skuteczną w przypadku przedmiotów przyrodniczych, bez działań ucznia w domu. Każdy nauczyciel mający rzeczywisty kontakt z rodzicami swoich uczniów potrafi rozsądnie planować działania. Nieustanny partnerski dialog uczeń-nauczyciel-rodzic oraz wzajemne zaufanie i szacunek zamiast zaleceń byłyby w tym miejscu najodpowiedniejszymi działaniami.

8) Wprowadzenie więcej projektów grupowych, które uczą współpracy, podziału obowiązków, zarządzania i specjalizacji.
Projekt grupowy to tylko jedno z wielu rozwiązań, które uczą współpracy, podziału obowiązków, zarządzania i specjalizacji. Dotychczasowe doświadczenia szkolne – choćby w szkołach gimnazjalnych - pokazują, że nie jest on uniwersalną receptą na bolączki współczesnej szkoły. Owszem jest elementem niezbędnym, ale z pewnością więcej nie oznacza lepiej. W zróżnicowaniu, a ściślej dopasowaniu narzędzi do konkretnej grupy upatrywać należy rozwiązania.

Jestem pod wrażeniem determinacji autorów petycji w dążeniach do doskonalenia naszego systemu edukacji i zmiany wizerunku współczesnej szkoły. Uważam, że szkoły na naszych oczach przestają być miejscem, o które można opisać w sześciu słowach (szacunek, zaangażowanie, kreatywność, otwartość, ład, altruizm), a raczej przeżywa coś na kształt „kryzysu osobowości”. Wykluwające się z omawianej petycji oddolne działania edukatorów i rodziców mogą ją zmienić. Pokażmy przykładem działań, że się da i dopiero wówczas piszmy petycje (jeśli jeszcze trzeba będzie). 

Tymczasem, w moim odczuci, zaproponowane w obecnym brzmieniu postulaty są zbyt naiwne i nie tworzą spójnej koncepcji. Robią wrażenie zbyt wielu dość przypadkowo przemieszanych propozycji zmian obejmujących kwestie merytoryczne, organizacyjne i finansowe. 
Bardzo chciałbym pomóc autorom napisać to lepiej, ale potrzebną do tego energię wolę wykorzystać do bycia lepszym nauczycielem. W ten sposób mam przynajmniej pewność, że będzie z tego pożytek.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz