15
listopada to dzień szczególny dla mojej Alma Mater - dzień upamiętniający inaugurację działań uczelni, w którym wraz z
najlepszymi życzeniami dla społeczności akademickiej Uniwersytetu
Wrocławskiego dzielę się refleksją o korzeniach historycznych.
Zajmowanie się dydaktyką przedmiotową, szczególnie w zakresie fizyki, nigdy nie należało do zadań podejmowanych przez rzesze naukowców. Często także spotykało się z otwartą niechęcią zacnych fizyków badających otaczający nas świat metodą naukową. Rzekomo dlatego, że bliżej badaniom w obrębie dydaktyki fizyki do nauk pedagogicznych niż do nauk przyrodniczych - co prawdą jest - ale jak skutecznie i ciekawie uczyć fizyki nie znając jej dogłębnie? Nie będąc fizykiem? Mamy więc dysonans, który na mnie podziałał jak magnes - uczynił tematykę jeszcze bardziej interesującą. Od momentu, gdy - wbrew zdrowemu rozsądkowi i docierającym z zewnątrz sygnałom - postanowiłem zająć się dydaktyką fizyki na poważnie, próbowałem znaleźć racjonalne wytłumaczenie tej obserwowalnej, jednak głównie w naszym kraju, niechęci - dystansu fizyków. A im jestem starszy, tym więcej znajduję powodów do dziwienie się temu, co w obrębie nauczania i uczenia się fizyki wydarzyło i wydarza się dzisiaj.
Zajmowanie się dydaktyką przedmiotową, szczególnie w zakresie fizyki, nigdy nie należało do zadań podejmowanych przez rzesze naukowców. Często także spotykało się z otwartą niechęcią zacnych fizyków badających otaczający nas świat metodą naukową. Rzekomo dlatego, że bliżej badaniom w obrębie dydaktyki fizyki do nauk pedagogicznych niż do nauk przyrodniczych - co prawdą jest - ale jak skutecznie i ciekawie uczyć fizyki nie znając jej dogłębnie? Nie będąc fizykiem? Mamy więc dysonans, który na mnie podziałał jak magnes - uczynił tematykę jeszcze bardziej interesującą. Od momentu, gdy - wbrew zdrowemu rozsądkowi i docierającym z zewnątrz sygnałom - postanowiłem zająć się dydaktyką fizyki na poważnie, próbowałem znaleźć racjonalne wytłumaczenie tej obserwowalnej, jednak głównie w naszym kraju, niechęci - dystansu fizyków. A im jestem starszy, tym więcej znajduję powodów do dziwienie się temu, co w obrębie nauczania i uczenia się fizyki wydarzyło i wydarza się dzisiaj.
I
nie będę teraz zajmował się oczywistościami - rozpaczał, że brakuje
studentów, żalił się, że ze świecą szukać nauczycieli fizyki, rwał
włosy, że nikt lekcji fizyki dobrze nie wspomina. Wrócę do korzeni - do
tego, co o obserwacjach najmłodszych pisali Jean Piaget i Janusz
Korczak. Jak głosi obiegowa opinia, którą pierwszy raz usłyszałem z ust
dr. Stanisława Jakubowicza "jeśli chcesz dobrze nauczyć Jasia fizyki
musisz znać fizykę, ale musisz też znać Jasia!"
Po
pierwsze "wiemy oczywiście, że doświadczenie jest zawsze uwarunkowane
przez hipotezy, które je zrodziły" [1], dlatego ograniczać winniśmy się
tylko do opisywania samych faktów. Przypomnijmy sobie zatem, co jeszcze
przed II wojną światową o dzieciach pisano w opracowaniach badawczych, a
co wydaje się nader aktualne dziś.
Współczesną komunikację zdominowały media elektroniczne, ale czy sposoby wyrażania się w mediach odbiegają od mowy egocentrycznej najmłodszych? Przyjrzyjmy się za Piaget tzw. mowie uspołecznionej, którą można podzielić na:
Współczesną komunikację zdominowały media elektroniczne, ale czy sposoby wyrażania się w mediach odbiegają od mowy egocentrycznej najmłodszych? Przyjrzyjmy się za Piaget tzw. mowie uspołecznionej, którą można podzielić na:
- informowanie przystosowane - gdy dziecko dzieli się swoimi myślami lub informuje o rzeczach, które je interesują i potencjalnie mogą mieć wpływ na jego postępowanie;
- krytykowanie i drwiny - gdy dziecko formułuje uwagi nt. tego co dzieje się wokół, a uwagi te mają na celu przekonanie odbiorcy i funkcja ta przeważa nad informowaniem, choć kluczowy w rozróżnieniu jest kontekst wypowiedzi;
- rozkazy, prośby i groźby - gdy oddziaływanie indywidualne dziecka na inne dziecko jest wyraźne i ściśle określone;
- pytania - gdy formułowanie myśli ma celu zdobycie konkretnych informacji i jest ukierunkowane i celowe;
- odpowiedzi - gdy dziecko staje się świadomą stroną w dialogu, w uproszczeniu odpowiada na pytania do niego kierowane.
- sposobie i języku jakim nauczyciel komunikuje się z uczniami;
- warunkach pracy, dyscyplinie i organizacji zajęć;
- autorytecie;
- wiedzy naukowej i potocznej.
- lekceważenie - nieufność;
- niechęć;
- prawo do szacunku;
- prawo dziecka, by było, czym jest [3].
Można
pomyśleć, że nie miejsce i czas na zastanawianie się nad obserwacjami
poczynionymi wśród dzieci wiele lat temu, jednak, gdy dobrze wsłuchać się
w relacje i opisy problemów współczesnych nauczycieli wyraźnie widać,
że nadal nie dało się nam wykorzystać tej wiedzy do planowania działań
edukacyjnych. A przecież chcielibyśmy widzieć je jako element spójnego,
nowoczesnego i przede wszystkim skutecznego procesu nauczania - uczenia
się.
Bez refleksji nad wynikami badań edukacyjnych nie wyobrażam sobie zmian na lepsze.
[1] J. Piaget, Mowa i myślenie dziecka, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012, str. 27
[2] J. Korczak, Momenty wychowawcze, Rzecznik Praw Dziecka, Warszawa 2017, str. 10
[3] J. Korczak, Prawo dziecka do szacunku, Dom Wydawniczy "Verbum", Rypin 1996
[2] J. Korczak, Momenty wychowawcze, Rzecznik Praw Dziecka, Warszawa 2017, str. 10
[3] J. Korczak, Prawo dziecka do szacunku, Dom Wydawniczy "Verbum", Rypin 1996