poniedziałek, 7 stycznia 2019

Kompetencje potoczne

Na początku kolejnego roku powracają stare pytania. Czy istnieje coś takiego jak wiedza, umiejętności i postawy elementarne, bez których nie sposób jest funkcjonować we współczesnym świecie? Jeśli tak, to do jakich obszarów przedmiotowych należą, a może są ponadprzedmiotowe? Czy wyłącznie na nich powinniśmy się skupić w kształceniu ogólnym? 

Odpowiedź, która pierwsza przychodzi mi do głowy - mamy kompetencje kluczowe  i one wydają się obejmować  podstawowe obszary aktywności człowieka. Nim je jednak zdobędziemy kierujemy się głównie tak zwaną wiedzą potoczną? Nie ma przecież umiejętności potocznych lub postaw potocznych, czyżby?

Wiedza potoczna wydaje się być na uboczu rozważań na temat kształcenia, choć w przypadku przedmiotów przyrodniczych, a zwłaszcza fizyki jest czymś, co spędza sen z powiek niejednej nauczycielce czy niejednemu nauczycielowi. Ileż to razy zmagaliśmy się z problemem ruchu jednostajnego w przypadku stałej siły, czy przeświadczeniem, że ciała cięższe spadają szybciej. Z wzajemnością oddziaływań nie jest lepiej – większe ciało to większa siła oddziaływania, podobanie, gdy do ciała dostarczamy energii to jego temperatura zawsze zmienia się.  Któż z nas nie słyszał, że wiatr wieje z większą bądź mniejszą siłą lub, że ciśnienie hydrostatyczne na dnie większych zbiorników o tej samej głębokości jest większe. 

Trudne, a w wielu przypadka wręcz niemożliwe, by wygrać z wiedzę potoczną, więc lepiej byłoby już od najmłodszych lat przekuć ją na wiedzę naukową, cóż kiedy lekcje fizyki dopiero w 7 klasie. Do tego czasu wiedza potoczna tak mocno „rozsiada się” w postrzeganiu świata, że zostaje do przysłowiowej grobowej deski. I XXI wieku szerzą się rzesze ludzi negujących kulisty kształt Ziemi…
Trzeba by uczyć elementów filozofii przyrody już od najmłodszych lat, a już najpóźniej od klasy czwartej szkoły podstawowej. Tak, na lekcjach przyrody nieożywionej! Dla tych wszystkich, którzy uważają, że przedmiot przyroda nie ma w polskiej szkole dobrej prasy zaproponowałbym przedmiot środowisko. Wiem, wiem ten to dopiero ma korzenia, ale może zaowocuje?  I zamiast o właściwościach materii, ruchu, energii i elektryczności rozważać pod koniec szkoły podstawowej zrobić to niemal na samym jej początku. Bez obliczeń, za to na konkretnych przykładach, w kontekście badania i ochrony środowiska – budowa materii kontra segregacja śmieci, ruch w odniesieniu do pór roku, wędrówki chmur i prądów morskich (niosących tysiące kilogramów śmieci - sic!), do tego źródła energii odnawialnej i kopalnej, elektryczność - choćby w zjawiskach pogodowych. I nie jest to pomysł nowy, ale wymagający zupełnie innego spojrzenia na kształcenie. Właśnie kompetencje kluczowe stają się najważniejsze. 

Dziś zdecydowanie wolałbym, by młody człowiek szanował najbliższych i środowisko niż stosował zasady dynamiki - te rządzą światem, czy je znamy, czy nie. Zdecydowanie lepiej by nie śmiecił - nie produkował śmieci bez sensu, ani ich nie spalał.

Moglibyśmy pomyśleć o wariancie z jedną godziną środowiska - przyrody nieożywionej w klasie 4, 5 i 6, a potem fizyki w klasach 7 i 8 uczyć zupełnie inaczej. Rozwiązywać problemy, a lekcje fizyki mogłyby służyć transformowaniu umiejętności potocznych w umiejętności  krytycznego przyglądaniu się światu i wyszukiwaniu informacji niezbędnych do podejmowania decyzji. 

A te decyzje mogłyby wyjść na dobre nam i naszej Ziemi.
Tego życzę nam w nadchodzącym roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz