wtorek, 27 listopada 2018

Ignite talk - znak czasu, czy błazenada?

Mam za sobą pierwszą autorską prezentację w konwencji Ignite talk - dotychczas tylko oglądałem innych - i niestety nie potrafię ocenić, czy wystąpienie spełniło swoje zadanie. 

Postanowiłem wypróbować ten sposób prezentowania na XV Konferencji regionalnej "Przedmioty ścisłe w szkole i na studiach", która w ubiegły piątek odbyła się na Politechnice Wrocławskiej i zgromadziła rekordowo dużą liczbę nauczycieli. Było to posuniecie ryzykowne ze względu na "tradycyjny" charakter spotkania, ale pomyślałem, że skore spore grono obecnych na spotkaniu nauczycieli fizyki z regionu ma po raz kolejny słuchać o roli języka fizyki, to warto przy okazji zaprezentować nową formułę. 


Niby wszystko poszło sprawnie - 20 slajdów na każdy 15 sekund - prezentacja dynamiczna, autor wiedział, co chce przekazać, zadbał o oprawę graficzną, rekwizyty, odbiorcy reagowali żywiołowo, slajdy niosły jasny przekaz poświęcony trudnym, wieloetapowym zadaniom na maturze, to jednak po zakończeniu poczułem się trochę jak błazen. I nie wiem, czy to przez to skojarzenie logo Ignite z dzwoneczkami, jak na obrazie Jana Matejki "Stańczyk na dworze królowej Bony po utracie Smoleńska", czy może przez to, że na sali byłem jednym z najmłodszych obecnych, dla których takie tempo jest niestety nienaturalnie wysokie.

Będę jeszcze musiał przynajmniej raz spróbować! Innych także namawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz