poniedziałek, 6 lutego 2017

Nowoczesność...

Zupełnie niedawno prowadziłem konferencję poświęconą matematyce i klockom LEGO. Kiedyś i o tym napiszę w kontekście warsztatu pracy nauczyciela, ale tymczasem inna myśl zaprząta mi głowę.

Przygotowując się do rzeczonej konferencji po raz pierwszy przeczytałem zdanie René Thoma "W szkole nie matematyka ma być nowoczesna, ale jej nauczanie." Coś w tym jest...
Po dotychczasowych doświadczeniach z prac nad propozycją podstawy programowej fizyki dla szkoły podstawowej, coraz bliższa wydaje mi się nieco zmieniona sentencja:
"W SZKOLE NIE FIZYKA MA BYĆ NOWOCZESNA, ALE JEJ NAUCZANIE".

Wszak o ruchu jednostajnym, falach, promieniach światła, elektryzowaniu i szeregu fundamentalnych pojęć, które zawdzięczamy początkom fizyki, można mówić w jakże wielu fascynujących kontekstach. Do nieprzyzwoitości współczesnych.
Nie rozumiem zarzutów, że oto treści podstawy programowej fizyki to krok wstecz. Nie wyobrażam sobie, by podczas spotkań z młodymi ludźmi, pod pretekstem - BO tego nie ma w podstawie programowej - nie mówić o rzeczach, które ich fascynują.

Nauczanie fizyki nie jest zajęciem łatwym, choćby ze względu na złożoność otaczającego nas świata. Kształtować podstawowe umiejętności zapisane w podstawie programowej należy, w miarę możliwości a przede wszystkim umiejętności, w odniesieniu do współczesnych treści i metod.
Kto powiedział, że:
  • biegacze pocą się bez powodu?
  • o ruchu jednostajnym nie można mówić w kontekście rozszerzającego się Wszechświata i stałej Hubble'a?
  • prąd płynie tylko w jedną stronę?
  • elektryzowanie i światło nie są kluczowe w przypadku pracy drukarki laserowej?
  • magnetyzm ziemski nie jest artystą?
  • ...
i wiele, wiele więcej. 
Niektóre z tych problemów znaleźć można choćby u VERITASIUM i użyć jako element lekcji/zadania domowego/tekstu źródłowego/motywatora/przerywnika/kary/nagrody... .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz